• Panorama ziemi pilickiej

  • Panorama ziemi pilickiej

  • Panorama ziemi pilickiej

  • Wzgórze św. Piotra

       Otóż jeden z właścicieli pilickiego pałacu miał córkę - jedynaczkę, którą wychowywał sam po przedwczesnej śmierci żony. Mijały lata. Z małej dziewczynki wyrosła śliczna panienka o subtelnej i delikatnej urodzie, wrażliwa i posłuszna ojcu. Lubiła spacerować po parku i pomiędzy stawami za parkowym murem. Gdy skończyła 16 wiosen ociec  począł  rozglądać się za mężem dla niej. Dziewczyna miała odziedziczyć wcale nie mały majątek, więc i konkurent musiał być osobą majętną. Długo rozważał, aż w końcu jego wybór padł na starego, ale bardzo bogatego starostę. Pozostało o planach powiadomić tylko córkę. Był pewny jej zgody.

Pięknego, letniego dnia ociec wezwał jedynaczkę i począł wyjawiać jej swe zamysły. Zajęty opowieściami o zaszczytach, które  czekają ją u boku starosty, nie zwrócił uwagi na zmianę liczka (twarzy) córki. Kiedy skończył - młódka wyszła od niego oszołomiona i zrozpaczona. W czasie tej rozmowy myślami krążyła wokół swej wielkiej tajemnicy, o której nic nie było wiadomo ojcu. Wokół tego, któremu oddała swe czyste, niewinne serduszko. Otóż bowiem dziewczyna swym pierwszym, młodzieńczym uczuciem obdarzyła ubogiego szewca z tutejszego miasteczka, młodzieńca słusznego wzrostu, o łagodnym spojrzeniu i dobrym sercu. Na spotkania z nim wymykała się po zmroku, w wielkiej tajemnicy. Tegoż wieczoru, po rozmowie z ojcem, zechciała powiedzieć ukochanemu o tym, co usłyszała. Kiedy, jak bezszelestny duch wymknęła się po zmroku  z  pałacu, aby się z nim spotkać , jedna ze służących zauważyła ją i udała za nią. I w takiż oto sposób tajemnica wyszła na jaw. Następnego dnia służąca powiedziała swemu panu o tym, co widziała poprzedniego wieczora. Okrutny  był gniew ojca. Natychmiast nakazał zamknąć córkę w jednej z narożnych komnat i tylko raz dziennie zanosić jej pożywienie. Płynęły dni. Dzieweczka odmawiała jedzenia, była coraz smutniejsza, bledsza, coraz bardziej nieobecna... Tymczasem nad stawami każdej nocy czekał młodzieniec wyglądając swojej lubej. W końcu podjęła decyzję o ucieczce. Podarła pościele i zrobiła z nich sznur, po którym spuściła się przez okno w   dół. Biegła wartko (szybko)  przez park, noc była ciemna bez gwiazd, dlatego nie zauważyła ukrytej wśród traw parkowej studzienki. Kiedy do niej wpadła nie zdążyła nawet krzyknąć… Nie było nikogo, kto mógłby ją uratować. Rano zauważono ucieczkę dziewczyny. Długo  szukano i  dopiero pałacowy ogrodnik zauważył po kilku dniach  ciało unoszące się na powierzchni wody. Wielka była rozpacz ojca po stracie jedynego dziecka. Poniewczasie zrozumiał, że źle postąpił. Wkrótce zamurowano studzienkę, a na jej miejscu ustawiono figurę Matki Boskiej, której twarz miała przypominać twarz naszej bohaterki. Niedługo zmarł z wielkiej  żałości i ubogi szewczyk. I od tego czasu, według legendy, w ciemne bezgwiezdne noce na pałacowym tarasie pojawia się zjawa młodej dziewczyny całej w bieli, która tęsknie spogląda w stronę stawu. W tym czasie nad stawem widać przesuwającą się zjawę młodego chłopca zapatrzonego w stronę pałacu...I tak trwają bliscy sobie, a jednak dalecy. Nieszczęśliwi zakochani, którym nie dane było pozostać z sobą, a których miłość przetrwała poza grób. Noc się kończy, kończy się pora duchów i świt wtapia ich w siebie, kończąc historię młodzieńczego, tragicznego uczucia. A może i wam zdarzy się ich kiedyś spotkać ?.......

oprac. Maria Lepiarczyk